W wielu takich sytuacjach , pomimo tak wielkich trudności i przeciwności losu nie pozostaje nic innego ...jak tylko iść do przodu .
Jak miło, kolejny sukces na koncie,niestety jest to dopiero początek.Po krótkim i udanym rekonesansie przyszedł czas na przeprowadzenie dokładnego zwiadu nurkowego.Z rozmów ze świadkiem wynikało,że samolot " koziołkował ".Warunki do przeprowadzenia wstępnego zwiadu ograniczało silne nawarstwienie mułu.Z uwagi na brak odpowiedniego sprzętu pomocniczego postanowiliśmy powrócić w najbliższym czasie ,odpowiednio wyposażeni.Niestety, ze względu na czynniki niezależne od naszego zespołu, przeprowadzenie ponownego zwiadu nurkowego było niemożliwe.
Minął rok od czasu, kiedy potwierdziliśmy lokalizację samolotu,w międzyczasie ustalono ,iż prawdopodobnie znajdują się tam ciała dwóch pilotów oraz to, że próbowano ten samolot wydobyć metodą "na szarpanego"
Po zebraniu odpowiednich środków jak i sprzętu , uzyskaniu odpowiednich zezwoleń przystąpiliśmy do pierwszych prac, mających na celu zebranie dokładnych danych dotyczących m.in.stanu zachowania znaleziska, jego położenia jak i ewentualnych pozostałości ciał pilotów.Warunki terenowe przysparzały niemało problemów ,podmokły teren ,bujnie porośnięty dzikim krzewem oraz drzewkami.Po akceptacji planu działania przez odpowiednie organy ,przygotowaliśmy plac manewrowy po wykarczowaniu oraz nawiezieniu sporej ilości kruszywa i jego utwardzeniu.Początkowo plan zakładał użycie eżektorów powietrznych , niestety zbyt mała głębokość nie pozwalała uzyskać maksymalnej wydajności.Natomiast eżektory wodne nie posiadały odpowiednio dużej wydajności.W związku z powyższym w następnym etapie wprowadzono do pracy pompy stosowane w górnictwie, mogące zaciągać szlam bez uszczerbku wydajności i tutaj plan był trafny.Okazało się jednak ,że samolot był mocno zniszczony i poszarpany przez haki jakie użyto wcześniej w celu jego wyciągnięcia.Potwierdziła się hipoteza o wywróceniu samolotu .Pojawił się następny poważny problem, wraz z próbą odsłonięcia szczątków te zapadały się w grząskim podłożu.Należało opracować inną strategię względem zalegającej wody .Ustaliliśmy ,iż jeziorko to (jak je określaliśmy), powstało w wyniku pewnych zaniedbań, co w konsekwencji doprowadziło do powstania dużego zbiornika wodnego. Po przeprowadzeniu kilku kosmetycznych czynności z powodzeniem, problem wody przestał istnieć.
Zabiegi te pozwoliły nam na dokładne odsłonięcie poszczególnych elementów oraz setek drobnych detali składających się kiedyś w jedną całość.Dotarliśmy m.in.do serca samolotu, mianowicie do silnika.
To co ujrzeliśmy po jego wyjęciu, pozwoliło nam na wstępne ustalenie przebiegu tamtych zdarzeń.Uzyskaliśmy wiele odpowiedzi na intrygujące nas pytania ,walka powietrzna miała miejsce, niestety finał dla tego samolotu był tragiczny.
Jednak w dalszym ciągu pozostawało jedno,intrygujące nas pytanie bez odpowiedzi,czy opowieść, którą zasłyszeliśmy z relacji naszego światka tamtych wydarzeń ,dotyczącą pilota lub pilotów jest prawdą?
c.d. wkrótce
sobota, 26 marca 2011
piątek, 18 marca 2011
Projekt Messerschmitt Bf 109 G
Poszukiwacze znają wiele historii,które okazują się później niczym innym jak wybujałą fantazją,jednak nie weryfikując tematu nie dowiemy się jak było naprawdę.
... Warunki pogodowe nie były najlepsze padał deszcz, był początek maja.Kilka dni wcześniej postanowiliśmy po raz kolejny zweryfikować informację dotyczącą zatopionych ciężarówek z ładunkiem.Długi weekend przysporzył jednemu z nas solidny ból głowy,co opóźniło organizację sprzętu przewidzianego na tą wyprawę.W końcu udało się osiągnąć planowany porządek dnia.Po bardzo szczegółowej kontroli sprzętu i załadowaniu do pojazdów wyruszyliśmy w drogę.
W czasie drogi analizowaliśmy po raz kolejny sytuacje jakich należałoby się spodziewać oraz różne warianty późniejszego postępowania.Ostatecznie osiągnęliśmy cel wyjazdu,Andrzej (jeden z uczestników) podekscytowany wysiadł z samochodu i rozpoczął przygotowania sprzętowe.Postanowiłem na chwilę powstrzymać jego zapał i zasięgnąć "języka".
Okolica była bardzo piękna i malownicza, jeziorko położone w małej dolince przy drodze, roślinność kwitła, pomimo mżawki poranek zapowiadał się ciekawie.Jak się okazało z łatwością odnalazłem "miejscowych".Po bardzo przyjaznej rozmowie dowiedziałem się,że owszem ciężarówki były tutaj zatopione ale niestety jeden z mieszkańców o nazwisku ....... wydobył pojazdy i mijało by się z celem ponowne penetrowanie ,ponieważ jest to informacja pewna,natomiast co do ładunku niestety nikt nie był w stanie nic więcej powiedzieć.Wróciłem do oczekującej ekipy w celu ustalenia dalszego postępowania.Chwilę po tym podszedł do nas jeden z ostatnich rozmówców i powiedział ,że wie gdzie znajduje się samolot aliancki jak to ujął.Jak zwykle sceptycznie nastawiony zadałem jeszcze kilka pytań i w konsekwencji udaliśmy się na domniemane miejsce, gdzie znajduje się samolot.Wszyscy w ekipie mieli mieszane uczucia ale rozmówca zarzekał się na wszystkie świętości,że samolot tam jest.Po drodze dowiedzieliśmy się również, że żyje jeszcze świadek tamtych zdarzeń,kiedy doszło do tej tragedii.Sama świadomość ,że porozmawiamy z osobą będącą najbliżej tej historii napawała nas olbrzymim entuzjazmem.Dotarliśmy do miejscowości S.i zaparkowaliśmy na posesji p.Antoniego.Oczywiście nasz rozmówca znał bardzo dobrze właściciela więc tym bardziej nie było powodów nie wierzyć.Zapukałem w drzwi......Po krótkiej chwili zostały uchylone i usłyszałem wypowiedziane, krótkie ,zdecydowane :Słucham.W tym momencie wtrącił się nasz rozmówca i dokonał naszej prezentacji.P.Antoni śmielej otworzył drzwi i zaczął opowiadać."W czasie zawieruchy wojennej jak wielu ludzi jako młody chłopak trafił do pracy przymusowej u jednego z niemieckich gospodarzy do pracy w gospodarstwie.Kiedy linia frontu zbliżyła się na niezbyt odległe tereny, a lotnictwo radzieckie przejęło kontrolę nad obszarem, pewnego dnia podczas prac polowych doszło do pojedynku w powietrzu dwóch wrogich sobie samolotów ,czego świadkiem był p.Antoni oraz pozostali pracownicy.Zacięta walka trwała kilkanaście minut po czym jeden z samolotów trafiony począł spadać na pobliskie pole obok tego, na którym pracował m.in. p.Antoni.Zdarzenie to miało miejsce (jak się później dowiedziałem po dokładnej analizie) dokładnie o 10.30 .Mieszkańcy jak i pozostali pracownicy pobiegli pomóc pilotowi kiedy ten znalazł się na ziemi niestety ,gdy próbowali wyciągnąć jego z kabiny za rękę ta urwała się i w przerażeniu ludzie rozbiegli się.Pilot nie przeżył".
Historia okazała się nieprawdopodobna i wydawało się prawdziwa,potwierdzająca prawie w pełni informacje naszego pierwszego rozmówcy za wyjątkiem jednej,że nie był to samolot aliantów ale...niemiecki..Po serdecznym pożegnaniu naszego "żywego świadectwa tamtych wydarzeń" p.Antoniego wyruszyliśmy w drogę, gdzie powinien był znajdować się samolot.Droga nie była tutaj najlepsza ale na szczęście deszcz przestał padać.Po dotarciu na miejsce i ustaleniu kilku szczegółów przygotowaliśmy sprzęt i rozpocząłem przygotowania do zejścia pod wodę.Teren okazał się trudnym do penetracji,bardzo gęsto porośnięty dziką roślinnością i drzewostanem,podmokłym z oczkiem wodnym po środku,dodatkowo silnie zamulonym.Kiedy dotarłem w końcu do linii brzegowej przystąpiłem do poszukiwań,obierając jedną z metod poszukiwania polami.Systematycznie odmierzając każdy metr posuwałem się do przodu,obszar do spenetrowania był olbrzymi metoda bardzo skuteczna,niestety czynnik który nas bardzo ograniczał, czyli czas był bezlitosny, po około dwóch godzinach nie osiągając celu, wyczerpany i zziębnięty postanowiłem zrobić przerwę i skonsultować dalsze działania z zespołem.Podczas rozmowy ustalono,że w miejscowości S. jest jeden człowiek ,który bardzo dokładnie zna położenie samolotu.Po krótkiej rozmowie i ustaleniu dalszych czynności każdy otrzymał nowe obowiązki i przystąpiliśmy do ich realizowania.Andrzej wraz z naszym zaprzyjaźnionym rozmówcą udali się do miejscowości S. zweryfikować możliwą lokalizację samolotu.Pozostała część zespołu pomimo swoich zajęć oczekiwała w napięciu wiadomości.Po około 1 godzinie pojawił się w oddali samochód prowadzony przez Andrzeja,kiedy dotarli na miejsce z pojazdu wysiadł nieznany nam dotąd osobnik.Przedstawił się i po krótkiej prezentacji zespołu oraz analizie sytuacji udaliśmy się dokładnie do miejsca gdzie zalegał samolot według naszego informatora.Rozbieżność lokalizacji wynosiła około 25 m, nie wiele się zastanawiając włożyłem ponownie sprzęt i zanurzyłem się pod wodę.Widoczność pod wodą była równa zeru,poruszałem się z wielka ostrożnością,miałem świadomość jak wielkiemu napięciu emocjonalnemu poddana jest ekipa wyczekująca wiadomości: tak lub nie,Kiedy dotarłem na dno akwenu wyczułem dziwne metalowe kształty,postanowiłem dokładniej przyjrzeć się znalezisku .Wśród plątaniny różnych elementów rozpoznałem .......silnik,tak serce zabiło mocniej ,jest!!Wiele nie myśląc wynurzyłem się poinformować przyjaciół.Jest!!!-wykrzyknąłem.Euforia udzieliła się pozostałym i wygenerowała mnóstwo pytań.........
c.d. wkrótce
... Warunki pogodowe nie były najlepsze padał deszcz, był początek maja.Kilka dni wcześniej postanowiliśmy po raz kolejny zweryfikować informację dotyczącą zatopionych ciężarówek z ładunkiem.Długi weekend przysporzył jednemu z nas solidny ból głowy,co opóźniło organizację sprzętu przewidzianego na tą wyprawę.W końcu udało się osiągnąć planowany porządek dnia.Po bardzo szczegółowej kontroli sprzętu i załadowaniu do pojazdów wyruszyliśmy w drogę.
W czasie drogi analizowaliśmy po raz kolejny sytuacje jakich należałoby się spodziewać oraz różne warianty późniejszego postępowania.Ostatecznie osiągnęliśmy cel wyjazdu,Andrzej (jeden z uczestników) podekscytowany wysiadł z samochodu i rozpoczął przygotowania sprzętowe.Postanowiłem na chwilę powstrzymać jego zapał i zasięgnąć "języka".
Okolica była bardzo piękna i malownicza, jeziorko położone w małej dolince przy drodze, roślinność kwitła, pomimo mżawki poranek zapowiadał się ciekawie.Jak się okazało z łatwością odnalazłem "miejscowych".Po bardzo przyjaznej rozmowie dowiedziałem się,że owszem ciężarówki były tutaj zatopione ale niestety jeden z mieszkańców o nazwisku ....... wydobył pojazdy i mijało by się z celem ponowne penetrowanie ,ponieważ jest to informacja pewna,natomiast co do ładunku niestety nikt nie był w stanie nic więcej powiedzieć.Wróciłem do oczekującej ekipy w celu ustalenia dalszego postępowania.Chwilę po tym podszedł do nas jeden z ostatnich rozmówców i powiedział ,że wie gdzie znajduje się samolot aliancki jak to ujął.Jak zwykle sceptycznie nastawiony zadałem jeszcze kilka pytań i w konsekwencji udaliśmy się na domniemane miejsce, gdzie znajduje się samolot.Wszyscy w ekipie mieli mieszane uczucia ale rozmówca zarzekał się na wszystkie świętości,że samolot tam jest.Po drodze dowiedzieliśmy się również, że żyje jeszcze świadek tamtych zdarzeń,kiedy doszło do tej tragedii.Sama świadomość ,że porozmawiamy z osobą będącą najbliżej tej historii napawała nas olbrzymim entuzjazmem.Dotarliśmy do miejscowości S.i zaparkowaliśmy na posesji p.Antoniego.Oczywiście nasz rozmówca znał bardzo dobrze właściciela więc tym bardziej nie było powodów nie wierzyć.Zapukałem w drzwi......Po krótkiej chwili zostały uchylone i usłyszałem wypowiedziane, krótkie ,zdecydowane :Słucham.W tym momencie wtrącił się nasz rozmówca i dokonał naszej prezentacji.P.Antoni śmielej otworzył drzwi i zaczął opowiadać."W czasie zawieruchy wojennej jak wielu ludzi jako młody chłopak trafił do pracy przymusowej u jednego z niemieckich gospodarzy do pracy w gospodarstwie.Kiedy linia frontu zbliżyła się na niezbyt odległe tereny, a lotnictwo radzieckie przejęło kontrolę nad obszarem, pewnego dnia podczas prac polowych doszło do pojedynku w powietrzu dwóch wrogich sobie samolotów ,czego świadkiem był p.Antoni oraz pozostali pracownicy.Zacięta walka trwała kilkanaście minut po czym jeden z samolotów trafiony począł spadać na pobliskie pole obok tego, na którym pracował m.in. p.Antoni.Zdarzenie to miało miejsce (jak się później dowiedziałem po dokładnej analizie) dokładnie o 10.30 .Mieszkańcy jak i pozostali pracownicy pobiegli pomóc pilotowi kiedy ten znalazł się na ziemi niestety ,gdy próbowali wyciągnąć jego z kabiny za rękę ta urwała się i w przerażeniu ludzie rozbiegli się.Pilot nie przeżył".
Historia okazała się nieprawdopodobna i wydawało się prawdziwa,potwierdzająca prawie w pełni informacje naszego pierwszego rozmówcy za wyjątkiem jednej,że nie był to samolot aliantów ale...niemiecki..Po serdecznym pożegnaniu naszego "żywego świadectwa tamtych wydarzeń" p.Antoniego wyruszyliśmy w drogę, gdzie powinien był znajdować się samolot.Droga nie była tutaj najlepsza ale na szczęście deszcz przestał padać.Po dotarciu na miejsce i ustaleniu kilku szczegółów przygotowaliśmy sprzęt i rozpocząłem przygotowania do zejścia pod wodę.Teren okazał się trudnym do penetracji,bardzo gęsto porośnięty dziką roślinnością i drzewostanem,podmokłym z oczkiem wodnym po środku,dodatkowo silnie zamulonym.Kiedy dotarłem w końcu do linii brzegowej przystąpiłem do poszukiwań,obierając jedną z metod poszukiwania polami.Systematycznie odmierzając każdy metr posuwałem się do przodu,obszar do spenetrowania był olbrzymi metoda bardzo skuteczna,niestety czynnik który nas bardzo ograniczał, czyli czas był bezlitosny, po około dwóch godzinach nie osiągając celu, wyczerpany i zziębnięty postanowiłem zrobić przerwę i skonsultować dalsze działania z zespołem.Podczas rozmowy ustalono,że w miejscowości S. jest jeden człowiek ,który bardzo dokładnie zna położenie samolotu.Po krótkiej rozmowie i ustaleniu dalszych czynności każdy otrzymał nowe obowiązki i przystąpiliśmy do ich realizowania.Andrzej wraz z naszym zaprzyjaźnionym rozmówcą udali się do miejscowości S. zweryfikować możliwą lokalizację samolotu.Pozostała część zespołu pomimo swoich zajęć oczekiwała w napięciu wiadomości.Po około 1 godzinie pojawił się w oddali samochód prowadzony przez Andrzeja,kiedy dotarli na miejsce z pojazdu wysiadł nieznany nam dotąd osobnik.Przedstawił się i po krótkiej prezentacji zespołu oraz analizie sytuacji udaliśmy się dokładnie do miejsca gdzie zalegał samolot według naszego informatora.Rozbieżność lokalizacji wynosiła około 25 m, nie wiele się zastanawiając włożyłem ponownie sprzęt i zanurzyłem się pod wodę.Widoczność pod wodą była równa zeru,poruszałem się z wielka ostrożnością,miałem świadomość jak wielkiemu napięciu emocjonalnemu poddana jest ekipa wyczekująca wiadomości: tak lub nie,Kiedy dotarłem na dno akwenu wyczułem dziwne metalowe kształty,postanowiłem dokładniej przyjrzeć się znalezisku .Wśród plątaniny różnych elementów rozpoznałem .......silnik,tak serce zabiło mocniej ,jest!!Wiele nie myśląc wynurzyłem się poinformować przyjaciół.Jest!!!-wykrzyknąłem.Euforia udzieliła się pozostałym i wygenerowała mnóstwo pytań.........
c.d. wkrótce
poniedziałek, 14 marca 2011
Trudności podczas poszukiwania skarbów
W niektórych sytuacjach miejsca potencjalnych znalezisk potrafią przysporzyć poszukiwaczom znacznych problemów w kwestii wydobycia znaleziska jak i dokładnego jego zlokalizowania pod względem technicznym.
Zazwyczaj kiedy planujemy kolejne wyjście w teren bazując na sprzęcie jaki posiadamy to my wybieramy teren,a co w sytuacji kiedy otrzymaliśmy "bardzo dokładny namiar" i niestety nasz aktualny sprzęt nie sprawdza się.Powinniśmy dokładnie zanalizować czy będziemy w stanie poradzić sobie z wydobyciem skarbu.Oczywiście pojawia się również kwestia podziału oczekiwanych zysków,przeważnie każdy z zainteresowanych liczy bez żadnego wkładu na jak największą część skarbu.Wiadome jest,że jeżeli strony nie dojdą do porozumienia nie zyska nikt.
Przede wszystkim należy ustalić przewidywane koszta,oczywiście będą one zależały od rodzaju metody wydobycia jaką postanowimy zastosować,a co za tym idzie rodzaj sprzętu jaki powinniśmy użyć.Jeżeli zdecydujemy się użyć metody bardziej forsownej np: ciężki sprzęt możemy spodziewać się bardzo dużego rozgłosu co w wielu przypadkach nie jest mile widzianym elementem eksploracji,a i tak nie mamy pewności wykopania znaleziska,natomiast kiedy zdecydujemy się użyć bardziej dyskretny sprzęt możemy namierzyć cel idealnie z maksymalną dokładnością jak również zaoszczędzimy czas {którego przeważnie nie mamy zbyt wiele}.
Zwykle miejsca takie lokalizują się w pobliżu siedlisk ludzkich,można natrafić mnóstwo odpadków i innych zanieczyszczeń.Pożądany jest w takim przypadku georadar,pojawia się jednak problem zakupu tak drogiego sprzętu ale jak już wspomniałem w jednym z postów jest kilka zorganizowanych grup,stowarzyszeń które są wyposażone w taki sprzęt,kilku profesjonalnie zajmujących się eksploratorów wypożycza taki sprzęt bez chęci udziału w zyskach jedynie za niewielką opłatą,ponieważ nowo nabywający potrzebuje więcej czasu na zaznajomienie się z tym sprzętem mam tu na myśli analizę pomiarów wskazany jest udział operatora.Pewna firma wypuściła ostatnim czasem na rynek radar z rozbudowaną jednostką centralna,która analizuje w czasie rzeczywistym sygnał pomiaru co daje w konsekwencji obraz trójwymiarowy z bardzo dokładnym rozeznaniem metali i jest cenowo konkurencyjna w stosunku do podobnych modeli....przyjemnego wydobywania..
Zazwyczaj kiedy planujemy kolejne wyjście w teren bazując na sprzęcie jaki posiadamy to my wybieramy teren,a co w sytuacji kiedy otrzymaliśmy "bardzo dokładny namiar" i niestety nasz aktualny sprzęt nie sprawdza się.Powinniśmy dokładnie zanalizować czy będziemy w stanie poradzić sobie z wydobyciem skarbu.Oczywiście pojawia się również kwestia podziału oczekiwanych zysków,przeważnie każdy z zainteresowanych liczy bez żadnego wkładu na jak największą część skarbu.Wiadome jest,że jeżeli strony nie dojdą do porozumienia nie zyska nikt.
Przede wszystkim należy ustalić przewidywane koszta,oczywiście będą one zależały od rodzaju metody wydobycia jaką postanowimy zastosować,a co za tym idzie rodzaj sprzętu jaki powinniśmy użyć.Jeżeli zdecydujemy się użyć metody bardziej forsownej np: ciężki sprzęt możemy spodziewać się bardzo dużego rozgłosu co w wielu przypadkach nie jest mile widzianym elementem eksploracji,a i tak nie mamy pewności wykopania znaleziska,natomiast kiedy zdecydujemy się użyć bardziej dyskretny sprzęt możemy namierzyć cel idealnie z maksymalną dokładnością jak również zaoszczędzimy czas {którego przeważnie nie mamy zbyt wiele}.
Zwykle miejsca takie lokalizują się w pobliżu siedlisk ludzkich,można natrafić mnóstwo odpadków i innych zanieczyszczeń.Pożądany jest w takim przypadku georadar,pojawia się jednak problem zakupu tak drogiego sprzętu ale jak już wspomniałem w jednym z postów jest kilka zorganizowanych grup,stowarzyszeń które są wyposażone w taki sprzęt,kilku profesjonalnie zajmujących się eksploratorów wypożycza taki sprzęt bez chęci udziału w zyskach jedynie za niewielką opłatą,ponieważ nowo nabywający potrzebuje więcej czasu na zaznajomienie się z tym sprzętem mam tu na myśli analizę pomiarów wskazany jest udział operatora.Pewna firma wypuściła ostatnim czasem na rynek radar z rozbudowaną jednostką centralna,która analizuje w czasie rzeczywistym sygnał pomiaru co daje w konsekwencji obraz trójwymiarowy z bardzo dokładnym rozeznaniem metali i jest cenowo konkurencyjna w stosunku do podobnych modeli....przyjemnego wydobywania..
niedziela, 13 marca 2011
Kilka porad dla poszukiwacza skarbów
Na początku pojawia się kilka pytań potencjalnego poszukiwacza takich jak ;gdzie zacząć poszukiwania , jakim sprzętem ,w jaki sposób?
Jednym z najprostszych sposobów poszukiwań potencjalnych skarbów jest metoda z wykorzystaniem detektora z przeznaczeniem do wykrywania różnego rodzaju metali,oczywiście obecnie na rynku dostępna jest bardzo szeroka gama tego rodzaju produktów od najtańszych i prostych w swojej budowie jak i działaniu do dużo droższych , odpowiednio złożonych i bardziej skomplikowanych w obsłudze. Oczywiście dla początkującego poszukiwacza skarbów proponuję wykrywacze nie najtańsze, produkcji azjatyckiej lecz warto zainwestować troszkę więcej pieniędzy i nabyć oprzęd rodzimej produkcji. Z czasem nabywania praktyki jak również poznawania odpowiednich metod poszukiwań można pokusić się o nabycie odpowiednio bardziej profesjonalnego narzędzia do wykrywania naszych skarbów.Oczywiście decyzję co do wyboru konkretnego wykrywacza pozostawiam do dyspozycji poszukiwacza,można zasięgnąć porady w internecie na różnych forach dotyczących tej tematyki jak i na stronach producentów.
W początkowym okresie poszukiwań proponuje poszukiwaczowi aby skontaktował się z kilkoma osobami o podobnych zainteresowaniach, już praktykujących od jakiegoś czasu te hobby ,gdyż przyda się wiedza osób doświadczonych a często okazuje się bardzo pomocna.Z upływem czasu poszukiwacz pozna działające w terenie różne grupy poszukiwaczy mniej lub bardziej zorganizowane od zwykłych grup koleżeńskich do profesjonalnie przygotowanych stowarzyszeń poszukiwaczy i eksploratorów.
Pragnę również ostrzec początkujących przed różnymi niespodziankami.Jak wiadomo z historii teren polski w obecnych granicach był jednym wielkim polem bitewnym , w praktyce obszar ten nie ominęły największe kampanie wojenne na przestrzeni wieków.Z powodu tych działań wojennych w ziemi zalegają tony śmiercionośnych ładunków , niestety w dalszym ciągu bardzo groźnych.Dlatego też proponuję zaczynać poszukiwania w towarzystwie osób już posiadających odpowiednia wiedzę.
Bardzo ważnym elementem podczas poszukiwań jest sposób w jaki podchodzimy do danego znaleziska,otóż kiedy otrzymaliśmy sygnał należy bardzo ostrożnie starać się obkopać znalezisko, nie uderzać! saperką i w miarę możliwości przeszukiwać kolejny urobek , gdyż możliwe jest wykopanie znaleziska.Oczywiście po wykopaniu celu należy ponownie sprawdzić miejsce zasygnalizowane czy aby na pewno jest to nasze znalezisko.Co należałoby uczynić , kiedy okaże się że trafiliśmy na niewybuch,niewypał lub innego pochodzenia materiał , przede wszystkim oznaczyć miejsce, można to uczynić za pomocą kilku patyków oraz przesłonić.Jeżeli lokalizacja daje taką możliwość powinniśmy wezwać odpowiednią jednostkę saperów,jeżeli nie ma takiej w pobliżu powiadomić policję.Oczywiście zdarza się , że możemy znajdować się w kompletnej głuszy z dala nawet od najbliższych siedzib ludzkich,wówczas porostu zakopać z powrotem niechciane znalezisko.Ostatnia bardzo ważna uwaga nie pozostawiajmy po sobie obrazu księżycowego to nie są wykopki zasypujmy miejsca znalezisk po sobie i wymagajmy tego od innych....owocnych poszukiwań...
Jednym z najprostszych sposobów poszukiwań potencjalnych skarbów jest metoda z wykorzystaniem detektora z przeznaczeniem do wykrywania różnego rodzaju metali,oczywiście obecnie na rynku dostępna jest bardzo szeroka gama tego rodzaju produktów od najtańszych i prostych w swojej budowie jak i działaniu do dużo droższych , odpowiednio złożonych i bardziej skomplikowanych w obsłudze. Oczywiście dla początkującego poszukiwacza skarbów proponuję wykrywacze nie najtańsze, produkcji azjatyckiej lecz warto zainwestować troszkę więcej pieniędzy i nabyć oprzęd rodzimej produkcji. Z czasem nabywania praktyki jak również poznawania odpowiednich metod poszukiwań można pokusić się o nabycie odpowiednio bardziej profesjonalnego narzędzia do wykrywania naszych skarbów.Oczywiście decyzję co do wyboru konkretnego wykrywacza pozostawiam do dyspozycji poszukiwacza,można zasięgnąć porady w internecie na różnych forach dotyczących tej tematyki jak i na stronach producentów.
W początkowym okresie poszukiwań proponuje poszukiwaczowi aby skontaktował się z kilkoma osobami o podobnych zainteresowaniach, już praktykujących od jakiegoś czasu te hobby ,gdyż przyda się wiedza osób doświadczonych a często okazuje się bardzo pomocna.Z upływem czasu poszukiwacz pozna działające w terenie różne grupy poszukiwaczy mniej lub bardziej zorganizowane od zwykłych grup koleżeńskich do profesjonalnie przygotowanych stowarzyszeń poszukiwaczy i eksploratorów.
Pragnę również ostrzec początkujących przed różnymi niespodziankami.Jak wiadomo z historii teren polski w obecnych granicach był jednym wielkim polem bitewnym , w praktyce obszar ten nie ominęły największe kampanie wojenne na przestrzeni wieków.Z powodu tych działań wojennych w ziemi zalegają tony śmiercionośnych ładunków , niestety w dalszym ciągu bardzo groźnych.Dlatego też proponuję zaczynać poszukiwania w towarzystwie osób już posiadających odpowiednia wiedzę.
Bardzo ważnym elementem podczas poszukiwań jest sposób w jaki podchodzimy do danego znaleziska,otóż kiedy otrzymaliśmy sygnał należy bardzo ostrożnie starać się obkopać znalezisko, nie uderzać! saperką i w miarę możliwości przeszukiwać kolejny urobek , gdyż możliwe jest wykopanie znaleziska.Oczywiście po wykopaniu celu należy ponownie sprawdzić miejsce zasygnalizowane czy aby na pewno jest to nasze znalezisko.Co należałoby uczynić , kiedy okaże się że trafiliśmy na niewybuch,niewypał lub innego pochodzenia materiał , przede wszystkim oznaczyć miejsce, można to uczynić za pomocą kilku patyków oraz przesłonić.Jeżeli lokalizacja daje taką możliwość powinniśmy wezwać odpowiednią jednostkę saperów,jeżeli nie ma takiej w pobliżu powiadomić policję.Oczywiście zdarza się , że możemy znajdować się w kompletnej głuszy z dala nawet od najbliższych siedzib ludzkich,wówczas porostu zakopać z powrotem niechciane znalezisko.Ostatnia bardzo ważna uwaga nie pozostawiajmy po sobie obrazu księżycowego to nie są wykopki zasypujmy miejsca znalezisk po sobie i wymagajmy tego od innych....owocnych poszukiwań...
piątek, 11 marca 2011
Ukryte skarby
Skarb jest to jedna z podstawowych kategorii stanowisk archeologicznych,znalezisko;zbiór cennych przedmiotów z danego okresu,fragmenty surowca,narzędzi,broni ukrytych w ziemi lub zdeponowanych w wodzie oraz jako forma przechowywania majątku w czasach zagrożenia.
U wielu osób słowo skarb potrafi wręcz rozpalić wyobraźnię do niewyobrażalnej skali,będąc dziećmi słuchaliśmy z wypiekami na twarzy historii opowiadanych przez starsze osoby często dziadków lub kolegów o olbrzymich skarbach ukrytych w różnych tajemnych miejscach,które pochłonęły wielu śmiałków próbujących posiąść chociaż niewielką część bezcennych zbiorów,które dawały niezależność i władzę.
W zgiełku spraw codziennych nie zwracamy uwagi na informacje napływające z mediów, wydaje się że nie ma już poszukiwaczy skarbów jednak po głębszej analizie tematu okazuje się,że ludzie tacy żyją wśród nas często mijamy ich w sklepie na ulicy jednak w swojej pasji bardzo często są samotnikami aby osiągnąć cel swojego życia poświęcają bardzo wiele po za majątkami często rodziny bez gwarancji sukcesu, oczywiście zdarza się także kiedy trafiają na cel swojego życia wtedy stawiają następny cel do osiągnięcia.
W chwili obecnej można zrobić również z tej dziedziny bardzo dochodowy interes chociażby ze sprzedaży urządzeń pomocnych przy poszukiwaniach ,ponieważ obecna technika umożliwia wykonanie takich narzędzi, poszukiwanie wydawałoby się prostsze ,jednakże namierzenie lub weryfikacja miejsca jest elementem finalnym,Otóż osoba poszukująca pewnych wartości materialnych powinna się charakteryzować zaciętością, nie ulegać niepowodzeniom,posiadać zmysł dedukcji,oraz kilka umiejętności z zakresu sportów ekstremalnych.
Na zakończenie tej krótkiej refleksji nie pozostaje nic innego jak tylko zasięgnąć informacji o przekazywanych historiach, w których śmiałkowie pokonywali prądy przeciwności losowych w dotarciu do ukrytego skarbu i wyruszyć w nowy,nieznany teren...a może się uda trafić...skarb.
U wielu osób słowo skarb potrafi wręcz rozpalić wyobraźnię do niewyobrażalnej skali,będąc dziećmi słuchaliśmy z wypiekami na twarzy historii opowiadanych przez starsze osoby często dziadków lub kolegów o olbrzymich skarbach ukrytych w różnych tajemnych miejscach,które pochłonęły wielu śmiałków próbujących posiąść chociaż niewielką część bezcennych zbiorów,które dawały niezależność i władzę.
W zgiełku spraw codziennych nie zwracamy uwagi na informacje napływające z mediów, wydaje się że nie ma już poszukiwaczy skarbów jednak po głębszej analizie tematu okazuje się,że ludzie tacy żyją wśród nas często mijamy ich w sklepie na ulicy jednak w swojej pasji bardzo często są samotnikami aby osiągnąć cel swojego życia poświęcają bardzo wiele po za majątkami często rodziny bez gwarancji sukcesu, oczywiście zdarza się także kiedy trafiają na cel swojego życia wtedy stawiają następny cel do osiągnięcia.
W chwili obecnej można zrobić również z tej dziedziny bardzo dochodowy interes chociażby ze sprzedaży urządzeń pomocnych przy poszukiwaniach ,ponieważ obecna technika umożliwia wykonanie takich narzędzi, poszukiwanie wydawałoby się prostsze ,jednakże namierzenie lub weryfikacja miejsca jest elementem finalnym,Otóż osoba poszukująca pewnych wartości materialnych powinna się charakteryzować zaciętością, nie ulegać niepowodzeniom,posiadać zmysł dedukcji,oraz kilka umiejętności z zakresu sportów ekstremalnych.
Na zakończenie tej krótkiej refleksji nie pozostaje nic innego jak tylko zasięgnąć informacji o przekazywanych historiach, w których śmiałkowie pokonywali prądy przeciwności losowych w dotarciu do ukrytego skarbu i wyruszyć w nowy,nieznany teren...a może się uda trafić...skarb.
Subskrybuj:
Posty (Atom)